TYLKO TYLE

piątek, 23 marca 2012

Z GŁUPIA FRANT

W październiku minionego roku znalazłam się przypadkiem w Domu Literatury na Krakowskim Przedmieściu, w szacownej siedzibie Związku Literatów Polskich. Trwał właśnie ostatni dzień Festiwalu Poezji, poświęcony w zamierzeniu młodej poezji. Swój najnowszy dorobek prezentować mieli Paweł Łęczuk, Karol Samsel i Miłosz Kamil Manasterski. Przewidywany był także turniej jednego wiersza. Siedziałyśmy z Wandą i Izą w dużej, ale pustawej sali.
Nadszedł czas turnieju. Organizatorzy byli gotowi. Prowadzący, Zbigniew Milewski, przedstawił jurorów, a spoglądając na trzymaną w ręku listę, zachęcił, by się jeszcze zapisywać. Sala troszkę się zapełniła. Uczestnicy? Widzowie? Zobaczymy.
Nic to, że w pewnym momencie zgasło światło. Krótka chwila zamieszania i stwierdzenie – wysiadł system - nie zahamowały biegu zdarzeń. Było jeszcze dość wcześnie i przez okna docierało światło dnia. To wystarczyło, turniej się potoczył, prezentacje trwały. Występowały nieznane mi młode osoby, w tym nastoletnia córka poety prowadzącego (zdobyła później turniejową nagrodę), i Paweł Garnecki, weteran podobnych imprez.  Uczestników było w sumie czternaścioro. Nie za dużo, jak widać. W naszych otwockich konkursach zwykle osiągaliśmy dwudziestkę.
Prowadzący znów zaapelował, jeśli po występie ostatniej osoby zapisanej na liście ktoś chciałby się jeszcze zgłosić, to proszę bardzo. Diabeł mnie podkusił. Pomyślałam – a może… Ale przecież nie miałam tekstu, a trzeba taki dać jurorom. Hmm… Z pamięci nic dłuższego nie powiem. Przyszedł mi na myśl mój epigramat o zegarze, ba, ale trochę za krótki… I nawet kartki żadnej nie miałam. Ale długopis tak. Obracałam go w rękach. Kiełkował jakiś pomysł. Co zrobić? Rzucić się na tę głęboką wodę czy nie? Wyjęłam swoją siermiężną wizytówkę i na jej odwrocie naskrobałam:

***
nakręcasz zegar i wydaje ci się
że panujesz nad czasem
kobieto mówią
twój czas już minął

Do istniejących wersów dopisałam dwie skromne linijki. Nie uprzedzając Wandy i Izy, z tym oto czterowierszem zgłosiłam swój udział w turnieju. Nie, nie wygrałam go. Ale zdobyłam wyróżnienie. Dostałam książkę! Antologię wierszy z poprzednich festiwali. Ex aequo z Pawłem Garneckim.
W duchu śmiałam się sama z siebie. A może jednak to było żałosne? Ja w dniu młodej poezji...

Jurorzy i laureaci Turnieju.
Z lewej w pierwszym rzędzie - Aldona Borowicz, w drugim - Miłosz Kamil Manasterski. Jurorzy. Brakuje Zbigniewa Milewskiego. Obok Manasterskiego Paweł Garnecki. W środku - Karol Samsel, młody i wybitny, wschodząca gwiazda poezji. Ja z prawego brzegu. Ha! młoda poetka.
Wyżej zamieszczone zdjęcie ściągnęłam ze strony www.literaci.eu



PRÓBY ZADUROPODOBNE

Gdzieś u schyłku roku 2010… Czytałam właśnie „Nocne życie”, świeżo wydany tomik wierszy Bohdana Zadury. Duża przyjemność. Zachwyciły mnie szczególnie krótkie, epigramatyczne  formy . Niektóre brzmiały jak „grepsy”. To mój ulubiony tekst:
„Puśćmy się
w niepamięć”
Fajnie byłoby napisać coś takiego – zwięźle, dosadnie, z sensem. Tak pomyślałam, siedząc przy komputerze. Stuknęłam w klawiaturę. Nastrój miałam nie najlepszy. W ostrej fazie pretensji do czasu, że płynie i do samej siebie, że nie jestem młoda, piękna i utalentowana. Bunt i atak… Wyszło coś takiego.

***
nakręcasz zegar i wydaje ci się
że panujesz nad czasem

No! Chyba nie najgorzej. W drugiej próbie byłam jeszcze zwięźlejsza.

***
żyłam?
nie pamiętam


Wobec samej siebie też bywam sarkastyczna i zgryźliwa...