To już drugie święta, które przeżywam bez Tadeusza. Jakie tam święta. Zwykłe dni, takie same jak te powszednie. Niczym się nie różnią. Tylko, że... wszystkie bez Tadeusza. Serce boli. Czuję obezwładniający lęk. Straciłam kompas i motywację do życia. Inercja i marazm.