TYLKO TYLE

środa, 11 kwietnia 2012

POCZĄTKI, POCZĄTKI

Jakie były naprawdę początki mojego pisania? Dziś już chyba tego nie odtworzę.
Lubiłam czytać i chyba dość wcześnie błąkać się zaczęła po mojej głowie myśl, że… chciałabym być pisarką. Jednocześnie krytycznie oceniałam siebie i swoje możliwości. Tak nie potrafię – myślałam. Ale… Choć byłam nieśmiała, skryta i niepewna siebie,  to jednak ambitna, więc chciałam podobnie jak inni… Pisać, wyrażać siebie. Coś tam skrobałam w zeszycie.
Szczególny wpływ, chyba nie zdając sobie z tego sprawy, wywarła na mnie na tym polu, moja starsza o dziesięć lat siostra, Barbara. Była uczennicą liceum pedagogicznego, ja w „ochronce”, a potem w pierwszych klasach szkoły. Trudny miała charakter, humory zmienne, bawiła się mną jak kot myszą. Przyciągała i odpychała. Lekceważyła mnie, a jednak potrzebowała widowni, więc czasem dopuszczała do „tajemnicy”. Czytała mi swoje zapiski z czegoś w rodzaju pamiętnika. Były tam także jej wiersze. Potrzebny był jej ten podziw w moich oczach. Niekiedy, nic nie mówiąc, myślałam w duchu, że napisałabym to inaczej, może lepiej. I kiedyś w końcu – jakby w kontrze do niej – napisałam wiersz poświęcony Matce. Nasza Mama zmarła po długiej i ciężkiej chorobie w wieku pięćdziesięciu sześciu lat. Ja miałam wówczas czternaście. Wiersz Barbary dla Matki – boleśnie to czułam – tchnął fałszem, wykreowała się w nim na kogoś innego. Ja wiedziałam, obserwowałam to na co dzień, jaka była wobec Rodziców. Urządzała histeryczne awantury, robiła piekło, a zawsze obwiniała potem innych. Od zarania lubiła robić coś komuś na złość, tak żeby go bolało. Opowiedziała mi kiedyś, przypadkiem, gdy obydwie byłyśmy już stare, że jako mała dziewczynka, wyszła raz z domu i ukryła się w wysokiej trawie. Stamtąd obserwowała, jak zrozpaczeni rodzice szukają jej, wołają. Śmiała się. Nie oszczędzała szczególnie tych, którzy ją kochali. Z biegiem lat narastały w niej cechy osobowości paranoicznej i kontakt z nią był coraz trudniejszy. Mimo wszystko była niezłą nauczycielką. Pisarką jednak nie została. Już dwa lata nie ma jej wśród żywych.
Miało być o moich początkach. No… trochę było.