TYLKO TYLE

poniedziałek, 21 maja 2012

MUSZĘ...


„Muszę się wyciszyć” – tak powtarza często jedna z moich znajomych. Trochę mnie to bawi. Bo… niewiele znaczy. Wczoraj jednak zamierzałam się tym powiedzeniem posłużyć w stosunku do samej siebie. Nie, to nie znaczy że pokrzykiwałam na kogokolwiek. Może tak nawet byłoby lepiej, gdybym swoje emocje umiała wykrzyczeć. Tymczasem byłam tylko rozdygotana wewnętrznie. Drążące mnie podskórne napięcia nie pozwoliły spać. Po ciężkiej, bezsennej nocy w niedzielę wstałam późno, w dodatku całkiem „połamana”. Z trudem ruszyłam z miejsca. Tych parę kroków z mojego pokoju do łazienki, do kuchni czy pokoju Tadeusza sprawiało kłopot. Mój kręgosłup się buntuje, jest przy okazji bardzo chimeryczny, jednego dnia z trudem wlokę nogę za nogą, innego jest całkiem całkiem. Jednak powinnam się sobą zająć. Mam już skierowanie na prześwietlenie i do przychodni rehabilitacyjnej. Ale kiedy to załatwię, nie wiem. Trochę potrwa.
Dlaczego jednak tak zapragnęłam „się wyciszyć”? To sprawa Wiosennego Święta Poezji, imprezy którą sama wywołałam, zaplanowałam i prowadziłam, przy niewielkim wsparciu kilku osób. Ilu dokładnie? Trzech… czterech… Program i jego oprawa na mojej głowie. Obmyślić scenariusz, zaprosić ludzi, kogoś do czegoś namówić, przekonać… Główną częścią uroczystości był IX Otwocki Turniej Jednego Wiersza. Dziewiąty… Chciałabym dotrwać jeszcze do dziesiątego. Ba!
A co się teraz udało, a co nie, może jeszcze opowiem…